
Anna Boleyn, portret z XVII wieku
Dzisiejszy artykuł będzie krótki ale treściwy. Annę Boleyn często posądza się o ambicję i dążenie do celu po trupach. Ale czy Anna chciała zostać królową? Czy chciała zostać żoną Henryka? Jak zapatrywała się na swój awans społeczny?
Kiedy Henryk VIII zaproponował Annie pozycję oficjalnej metresy królewskiej, Anna odmówiła. Według pewnego źródła, rzuciła się przed królem na kolana i wyznała, że „odda swoje dziewictwo tylko mężczyźnie którego poślubi”. Był rok 1526. Czy był to ambitny plan Anny i jej pierwszy krok na drodze do korony?
Nie sądzę.
Anna wiedziała, że jako kobieta musi chronić swoją reputację. W liście do ojca z 1513 r. zapisała, że chciała mieć opinię kobiety o nieposzlakowanej reputacji gdy zjawi się na dworze, co świadczy o tym, że ceniła swój honor. Jako młoda i niezamężna kobieta, Anna wiedziała, że jej atutami były dziewictwo i nieposzlakowana opinia.
Ludzie w czasach Tudorów wszystko tłumaczyli bożą opatrznością. Anna nie różniła się od nich w tym względzie. Tuż po koronacji, kiedy odwiedził Annę wenecki ambasador, Anna powiedziała mu, że „dobrze wiedziała, że to sam Bóg zainspirował Jego Wysokość aby ją poslubił, gdyż mógłby poślubić osobistość znacznie przewyższającą ją rangą” a jednak wybrał ją. Również jeden z kapelanów Anny, William Latymer, zapisał, że tuż po koronacji Anna wygłosiła przemowę do członków swojego nowego dworu, w której wyraziła opinię, że to sam Bóg wyniósł ją do królewskiej godności. Jednocześnie Anna podkreślała, że to „honorowe i pełne przywiązania uczucie” Henryka VIII zainspirowało go do wybrania właśnie jej, „skromnej służebnicy aby została jego żoną i królową”. Willliam Latymer napisał swoją obronę Anny Boleyn wiele lat po jej śmierci, za czasów panowania Elżbiety I. Często podkreśla się, że celem Latymera było przedstawienie Anny w jak najlepszym świetle tak aby zadowolona Elżbieta zechciała wesprzeć go finansowo. Na powyższym przykładzie jednak widać, że Latymer opisywał prawdziwe wydarzenia, chociaż z całą pewnością niektóre wyolbrzymiał.

Symboliczny rysunek przedstawiający Annę Boleyn podczas uczty pokoronacyjnej, Hans Holbein
Tuż przed koronacją z kolei, 8 Marca 1533, kapelani Henryka i Anny wygłosili kazania w których ogłosili, że król żył „w cudzołóstwie i grzechu” z Katarzyną Aragońską więc jego poddani powinni modlić się aby Bóg go zainspirował aby poślubił inną kobietę (oczywiście już wtedy Henryk i Anna byli po ślubie). Jeden z kapelanów podkeślił, że nie stałoby się nic złego gdyby król zechciał poślubić kobietę o niższej randze (chodziło oczywiście o Annę), pod warunkiem, że cnotą i zaletami nadrobiłaby braki tak jak było to w przypadku żon biblijnych królów Saula i Dawida.
Relacje omówione w tym artykule stawiają Annę Boleyn w zupełnie innym świetle. Oto kobieta, którą posądza się o niepohamowaną ambicję i nadmierną pychę, stawia siebie w roli „skromnej służebnicy” i otwarcie przypisuje swój awans społeczny Bogu i królowi, a nie sobie.
Źródła:
William Latymer, Chronickille of Anne Bulleyne, Camden Miscellany XXX, str. 47.
Calendar of State Papers, Spain, Volume 4 Part 2, 1531-1533, dokument nr 1056.
O, nie wiedziałam o tym! Genialne!
Jestem skłonna uwierzyć w to, że na początku Anna faktycznie nie planowała zostania królową, ale z czasem zauważyła, że mogło jej się to opłacić. Skoro Henryk tak się do niej przyczepił, zatem dlaczego tego nie wykorzystać. Nie byłby to pierwszy i ostatni raz – skromne kobiety i skromni mężczyźni zazwyczaj nie osiągali niczego w polityce.
Co do religii i religijności – władcy jak i inni często używali jej aby usprawiedliwić swoje decyzje i zachowania, ciężko jest stwierdzić czy naprawdę wierzyli w to, co mówili czy też była to zaplanowana strategia od początku do końca. Jedno nie wyklucza drugiego.
Sądzę, że Anna miała ambicje, ale niekoniecznie odbieram to jako coś niezwykłego czy na jej niekorzyść – wiele kobiet było takich jak ona.
Nie zgadzam się z Pani punktem widzenia. Anna była wybitnie inteligentna, wykształcona i przebiegła. Gdy rozbito jej związek z H. Percym, z którym była “po słowie” (dziś powiedzielibyśmy nieoficjalnie zaręczona – umowa pomiędzy młodymi), nie miała nic do stracenia. Anna nie chciała zostać metresą i można ją zrozumieć. Potem byłaby i tak odsunięta, jak E. Blount – choć ta urodziła mu upragnionego syna. Twierdzenie Anny: “wszystko albo nic” nie dowodzi bynajmniej, by przeżywała duchowe i moralne rozterki w związku z umizgami króla. Raczej ujęłabym jej taktykę, jako: “po trupach do celu”. I ludzie ginęli za jej przyczyną i z jej polecenia. Henryk był chwilami jedynie wykonawcą i marionetką w jej rękach. Był mocno zakochany, więc to nic dziwnego. Ręką króla torowała sobie drogę na tron. Czy Pani nie czytała źródeł, w których jasno jest podawane, że próbowała wymóc na Henryku nawet ścięcie jego córki Marii? To się jej nie udało, więc powtarzała, że: “Maria jest jej śmiercią, a ona jej”. Znakomicie zdawała sobie sprawę z tego, że Maria, prawowita córka króla stanowi dla niej ogromne zagrożenie. Anna była wszak przez lud znienawidzona, więc gdyby coś się stało Henrykowi, to Maria zostałaby wyniesiona przez zwolenników na tron. Jaki byłby los Anny nietrudno się domyślić. Ponieważ król wstępując z nią w związek “małżeński” był bigamistą, na każdym kroku podkreślała, że jest królową “z woli Bożej”. Bardzo to wygodne i zagranie taktyczne. Z jej uniżeniem nie ma jednak NIC WSPÓLNEGO.
Ma Pani męża, a kochanka chce zając Pani miejsce. Mąż ma władzę, pieniądze itd. Kochanka niszczy Pani przyjaciół i popleczników po prostu ich zabijając. Potem postronnym głosi, że to “z woli Bożej” tak się dzieje. Naprawdę ma Pani przekonanie, że ta kobieta wierzy w to, co mówi? Czy raczej trzeźwo Pani ocenia, że manipuluje opinią publiczną? Ludzie naprawdę nic się nie zmienili od wieków.
Proponuję uwspółcześnić sytuację.
Witam! W tym artykule przedstawiłam punkt widzenia samej Anny – sądzę, że ona naprawdę wierzyła w to, że jej awans społeczny był wynikiem interwencji samego Boga. W tamtych czasach praktycznie wszystko tłumaczono “wolą boską”.
Oczywiście, że badam źródła. Owe źródła wspomniane przez panią zostały napisane przes ambasadora cesarskiego Chapuysa, który za Anną nie przepadał. Oczywiście, wierzę w to że mogła tak mówić i wydaje mi się to dość prawdpodobne w świetle inneych źródeł z epoki. Nie ma to jednak nic wspólnego z tym jak Anna sama widziała swój awans społeczny – artykuł jest napisany z jej punktu widzenia, nie z pkt widzenia jej wrogów.