Jak naprawdę wyglądała Anna Boleyn?

Rekonstrukcja orzginalnego medalu y 1534 r. (Lucy Churchill)

Dzisiejszy artykuł poświęcę wyglądowi Anny Boleyn. Już kiedyś napisałam obszerny artykuł na ten temat, jednak udało mi się natrafić na nowe, niepublikowane nigdzie opisy które pozwalają wyciągnąć wnioski na temat wyglądu Anny Boleyn. A więc zaczynamy.

Ponieważ wszystkie portrety Anny Boleyn – poza medalem wybitym w 1534 r. i zniszczonym przez upływ czasu – pochodzą z okresu po jej śmierci, nie posiadamy praktycznie żadnych indykacji co do wyglądu Anny. Medal, choć uszkodzony, ujawnia wydatne kości policzkowe, pociągłą twarz oraz duże usta. Reszta twarzy na medalu jest, niestety, starta. Medal ten został niedawno zrekonstruowany przez angielską rzeźbiarkę, Lucy Churchill, która szczegółowo zbadała oryginalny medal i zrobiła co w jej mocy aby odczytać zatarte rysy twarzy. W efekcie, powstała rekonstrukcja medalu, ujawniająca jak mniej więcej mogła wyglądać Anna Boleyn. Anna ze zrekonstruowanego medalu nie robi oszałamiającego wrażenia i wygląda zupełnie inaczej niż wszystkie znane dotąd portrety – co nie dziwi, biorąc pod uwagę, że wspomniane portrety nie zostały namalowane za życia tej królowej. Medal jednak nie podaje nam takich informacji jak odcień cery czy kolor włosów i oczu. Są jednak opisy Anny Boleyn, które rzucają nieco światła na te aspekty jej wyglądu.

Jedyny współczesny opis wyglądu Anny Boleyn wyszedł spod pióra weneckiego ambasadora. Marino Giustiniani – który w angielskich książkach historycznych błędnie funkcjonuje jako Francesco Sanudo – widział Annę na własne oczy i nie był zbytnio zachwycony wyglądem wybranki Henryka VIII. „Nie należy do najpiękniejszych kobiet na świecie: średniej postury, cera śniada, długa szyja, usta szerokie, biust niezbyt uniesiony i oczy – czarne i piękne”. Koleyjny opis został utrwalony przez Simona Grynaeusa, który napisał, że Anna jest „młoda, dorodna i ma raczej ciemną cerę”. Jest też jeszcze jeden opis – już nie współczesny, lecz oparty na tym, co w owym czasie wiedziano o wyglądzie Anny – utrwalony przez Nicolasa Sandera. Sander napisał, że Anna Boleyn „była raczej wysokiej postury, miała czarne włosy i pociągłą twarz o ziemistej cerze, jak gdyby cierpiała na żółtaczkę. Pojedynczy ząb wystawał jej spod górnej wargi, a na prawej dłoni miała sześć palców. Tuż pod brodą miała ogromne zgrubienie, dlatego ukrywała to okropieństwo, zakładając suknię o wysokim kołnierzu przysłaniającym jej szyję (…) Miała przyjemną aparycję i ładne usta.”  Powodem, dla którego przytaczam ostatni cytat jest fakt, iż pomimo, że fragment ten jest często uznawany za niewiarygodną część anty-boleynowskiej propagandy, pozostaje on w zgodzie ze współczesnymi opisami wyglądu Anny Boleyn. W jaki sposób? Jest to możliwe do stwierdzeia dopiero po rozłożeniu tych opisów na tak zwane ‘czynniki pierwsze’ – co w przypadku opisów historycznych polega na dotarciu do oryginalnych zapisów.

Oryginalny medal y 1534 r.

Marino Giustinianni, Simon Grynaeus oraz Nicolas Sander nie pisali w języku angielskim. Giustiniani pisał po włosku, a Grynaeus i Sander po łacinie. Z biegiem czasu ich relacje zostały przetłumaczone na język angielski, głównie w dziewiętnastym wieku, i do tej pory te stare tłumaczenia są używane w biografiach Anny Boleyn. Angielskie tłumaczenie nie jest jednak wiernym odbiciem tego, co autorzy pragnęli przekazać a często nawet skrywa oryginalne przesłanie. Pamiętacie zapewne mój artykuł na temat „ogromnego zgrubienia” z opisu Sandera – angielskie tłumaczenie nie pozostawia wątpliwości, że Anna Boleyn miała wspomniane zgrubienie pod brodą, podczas gdy w łacińskim oryginale, Sander jednoznacznie napisał, że Anna „tuż pod brodą miała coś opuchniętego, ale co, tego nie wiem”. „Coś opuchniętego” to zdecydowanie nie „ogromne zgrubienie” z angielskiego tłumaczenia, które wypaczyło sens przekazu. A takich przypadków jeżeli chodzi o wspomniane trzy opisy wyglądu Anny Boleyn, jest o wiele więcej.

Ludwik Sforza, Książę Mediolanu

 Aleksander Medyceusz, Książę Florencji

Aleksander Medyceusz, Książę Florencji

Kolor cery Anny Boleyn został przez angielskich historyków określoy jako ‘oliwkowy’ w oparciu o przekazy weneckiego dyplomaty i niemieckiego teologa. W rzeczywistości jednak, cera Anny Boleyn nie została opisana jako oliwkowa. Giustiniani napisał: „le carne tengono del negro”„cerę ma czarną”, podczas gdy Gryneaeus użył takich słów do opisu wyglądu Anny: “juvencula speciosa, fuscula”. Włoskie słowo ‘negro’ oraz łacińskie ‘fusco’ były jednoznacznie łączone z bardzo ciemną karnacją oraz czarnymi włosami i ciemnymi oczami. Łacińskie ‘fusco’ było także łączone z pogańskimi Maurami – ciemnoskórymi mieszkańcami Półwyspu Iberyjskiego. Istnieje związek pomiędzy włoskim ‘niger’ oraz łacińskim ‘fusco’ – obe te słowa były łączone z Maurami i wskazywały na bardzo ciemny typ urody. Dla zilustrowania związku, posłużę się dwoma przykładami z czasów Annie Boleyn współczesnych. Ludwik Sforza, Książę Mediolanu (zm. 1508), był przez swych współczesnych nazywany ‘Maurem’ (il Moro) ze względu na bardzo ciemną karnację, czarne włosy i ciemne oczy. Słowo ‘niger’ – które w tamtym okresie nie posiadało dzisiejszego, pejoratywnego znaczenia – również było ze Sforzą łączone. Kolejnym przykładem jest Aleksander Medyceusz, Książę Florencji (zm. 1537), do którego również przylgnął epitet ‘Maur’, odzwierciedlający jego wygląd. Niektórzy historycy wierzą, że Aleksander Medyceusz był nieślubnym synem Juliusza Medyceusza, późniejszego papieża Klemensa VII, i czarnoskórej niewolnicy, Simonetty da Collevecchio.

Portret Anny Boleyn z Hever Castle, jedna z wielu kopii słynnego portretu z NPG

Anna Boleyn, opisana słowami ‘negra’ i ‘fuscula’, z całą pewnością posiadała bardzo ciemną karnację,czarne włosy i ciemne oczy. Ciemna karncja i „czarne oczy” to cechy na które współcześni zwrócili uwagę. Nicolas Sander dodał do tego opisu czarne włosy, jednak współcześni historycy odrzucają możliwość, że Anna Boleyn mogła mieć czarne włosy. Dlaczego? Ponieważ angielscy historycy błędnie zakładają, że czarne włosy oraz różnego rodzaju zniekształcenia (np. szósty palec czy zgrubienie pod brodą) sugerowały, że dana osoba parała się czarami. Gdyby jednak Sander chciał powiązać Annę Boleyn z ‘siłami nieczystymi’, z całą pewnością opisałby ją nieco inaczej. To nie czarne, lecz rude włosy, były postrzegane jako znak rozpoznawczy czarownicy. Co do deformacji, Joanna Denny na przykład uznała, że ogromne zgrubienie „uważano za znamię czarownicy, z którego złe moce wysysały energię”. Denny jednak nieprawidłowo zinterpretowała czym było ‘znamię czarownicy’. Podczas słynnych polowań na czarownice, przedstawiono szereg znaków ułatwiających rozpoznanie kobiety która parała się czarną magią: znakiem szczególnym były znamiona, czyli niewielkie ‘diabelskie piętna’ w formie blizn czy zmian na skórze, skrytych zazwyczaj w miejscach intymnych. Opis Sandera nie łączy więc Anny Boleyn z czarami – sam fakt, że opis wyglądu Anny Boleyn, który wyszedł spod pióra katolickiego wygnańca, czyni go niewiarygodnym w oczach angielskich historyków. Czy jednak można odrzucić opis wyglądu Anny autorstwa Sandera, skoro Sander potwierdza to, co o Annie pisali jej współcześni? Nie sądzę. Sander jasno opisał, że Anna miała pociągłą twarz oraz ciemną karnację – cechy, które zostały utrwalone zarówno we współczesnych opisach jak i na medalu wybitym za życia Anny. Czarne włosy z całą pewnością były atutem Anny Boleyn – nie tylko dlatego, że wspomniał o nich Sander, ale przede wszystkim dlatego, że została opisana jako osoba o śniadej karnacji, ‘fuscula’ – ciemna zarówno jeżeli chodzi o karnację i kolor włosów.

A co, jeżeli chodzi o szósty palec? W czasie panowania  Elżbiety I, Jerzy Wyatt, który napisał obronę Anny Boleyn w odpowiedzi na dzieło Nicolasa Sandera, zapewniał, że „istotnie, z boku paznokcia jednego z palców znajdował się zalążek innego paznokcia, zdaniem tych, co go widzieli na tyle jednak mały, że koniuszek jednego z pozostałych jej placów mógł go przesłonić i zwykle tak właśnie było, a jej dłoń zdawała się bez skazy.” Być może skaza na paznokciu Anny Boleyn urosła do rangi szóstego placa – w końcu Sander pisał ponad czterdzieści lat po jej śmierci. Możliwe też jednak, że Wyatt – spokrewniony z poetą, Tomaszem, z którym Annę Boley rzekomo łączyło uczucie – pisał na potrzeby elżbietańskiej propagandy i musiał opisywac matkę panującej królowej w samych superlatywach. Nawet jeżeli Anna Boleyn miała szósty palec – nie był to, w żadnym wypadku, znak czarownicy, jak to się przyjęło w angielskich biografiach tej królowej. Szósty palec mógł zostać uznany za coś, co Annę wyróżniało z tłumu, a nawet pewnego rodzaju amulet. Na pewno nie zostałaby z tego powodu uznana za ‘czarownicę’ czy wykluczona ze społeczeństwa – wręcz przeciwnie. Historia pełna jest przypadków, kiedy osoby o niecodziennym wyglądzie skupiały uwagę w taki czy inny sposób. Weźmy pod uwagę na przykład królewskich błaznów, wśród których zatrudniano karłów. Innym przykładem jest urodzony w 1537 r. Pedro Gonzalez, cierpiący na hipertrichozę, chorobę o podłożu endokrynologicznym, która objawia się nadmiernym owłosieniem całego ciała. Pedro i jego córki stali się zjawiskiem we Francji, otrzymali również posady na dworze i wspaniałą edukację. Nikt nie uznał ani karłów, ani członków rodziny Gonzalves, za ‘narzędzia Szatana’ – szósty palec Anny Boleyn, gdyby go posiadała , czego wykluczyć nie można, nie stanowiłby najmniejszego problemu.

'Anne Bullen decollata fuit Londini 19 May 1536', Holbein, British Museum

'Anne Bullen decollata fuit Londini 19 May 1536', Holbein, British Museum

Wspomniany Jerzy Wyatt opisał także cerę Anny Boleyn – jej „uroda była nie tyle nieskazitelna, ile czystsza i świeższa niż wszystko, co dane nam ocenić (…) podobnie mówiono, że na niektórych częściach ciała miała niewielkie pieprzyki, które widuje się nawet na najjaśniejszej skórze”. Wyatt w pewnym stopniu potwierdza doniesienia Sandera, choć nie napisał nic o samej twarzy Anny, kolorze jej włosów czy innych szczegółach, o których na pewno został poinformowany, gdyż jego źródłem informacji była Anna Zouche – jedna z dam dworu Anny Boleyn. Czyżby Wyatt obawiał się potwierdzenia tego, co opisał Sander? Dlaczego nie sprostował pozostałych informacji? Odpowiedź wydaje się jasna – w opisie Sandera można ujrzeć jak wyglądała Anna Boleyn, lecz potwierdzanie czegokolwiek, co napisał wygnaniec, a w dodatku Katolik (którego Wyatt opisał epitetem „katolickiego bajkopisarza”), stanowiłoby skazę na reputacji Elżbiety I – królowej, która nie dość, że była córką Anny Boleyn, to jeszcze prawdopodobnie zamówiła biogafię swej matki u Wyatta.

Lancelot de Carle, członek francuskiej ambasady w Anglii w 1536 r. również opisał wygląd Anny Boleyn, choć wygląda na to, że

'Anna Bollein Queen', Holbein, WikiMedia Commons

opierał się on na przekazach z drugiej ręki a nie na własnych spostrzeżeniach. W poemacie, który powstał miesiąc po egzekucji Anny Boleyn, de Carle napisał, że królowa „była piękna, miała elegancką figurę oraz atrakcyjne oczy, zachęcające do rozmowy”. Czy Lancelot de Carle widział Annę czy nie, możemy jedynie zgadywać, choć sposób w jaki opisał żonę Henryka VIII pozwala sądzić, że jednak nigdy nie miał okazji jej zobaczyć. Oczy z całą pewnością stanowiły jedną z najbardziej atrakcyjnych – lub zwracających uwagę –  cech Anny Boleyn: wenecki ambasador je wychwalał, a i osoby za Anną nie przepadające nazywały ją „nierządnicą z wytrzeszczonymi oczami”. „Elegancka figura” również była utożsamiana z Anną Boleyn, która nosiła bogato zdobione, eleganckie suknie – Sander, potępiany za swoją wrogość w stosunku do Anny, napisał, że „zawsze ubrana była ze smakiem i codziennie wprowadzała do swojego stylu jakieś zmiany”. Brak konkretów w opisie Lancelota de Carle pozwala stwierdzić, że opierał się on na tym, co o Annie Boleyn krążyło na dworze w tamtym czasie.

Czy Anna Boleyn była piękna? Wieści z Anglii, które dotarły do Paryża w 1528 r. powiadały, że „król Anglii pragnie porzucić swą żonę (…) i poślubić córkę Tomasza Boleyna, która jest bardzo piękna”. Człowiek który zapisał tę uwagę, nigdy nie widział Anny Boleyn, a założył, że była piękna, skoro dla damy dworu o niskim urodzeniu król chciał porzucić własną żonę. Trzy lata później, Anna została określona jako „bardzo brzydka” przez Pedro Ortiza – człowieka, który również Anny nigdy nie widział, ale miał okazję rozmawiać z szambelanem Henryka VIII.

Pod koniec  życia, w maju 1536 r., cesarski ambasador Chapuys określił Annę jako „wychudzoną” i „starą”. Istnieje prawdopodobieństwo, że troski dworskiego życia oraz poronienie ze stycznia 1536 r., odcisnęły swe piętno na wyglądzie Anny Boleyn. Miała ona wtedy około trzydziestu-pięciu lat, nie była już więc młoda według standardów swej epoki.

Anna Boleyn, miniatura Hoskinsa Starszego

Historyk Eric Ives uznał, że dwa szkice Holbeina oznaczone podpisem ‘Anna Bollein Queen’ oraz ‘Anne Bullen decollata fuit Londini 19 May 1536′ nie są wizerunkami Anny Boleyn, gdyż nie ma na nich rysów twarzy zachowanych na medalu z 1534 r. Zdaniem Ivesa, medal oraz miniatura Hoskinsa Starszego – skopiowana jako ‘Anna Boleyn’ i podpisana w oparciu o “stary oryginał” – to dwa najbardziej wiarygodne wizerunki Anny. Do tego, Ives dodaje, że niewielki portret z pierścienia Elżbiety Tudor również przedstawia Annę. Nie można jednak uznać, że XVII-wieczna kopia portretu z NPG jest wiarygodnym wizerunkiem Anny – sam portret z NPG jest łudząco podobny do portretów Elżbiety Tudor, istnieje więc spore prawdopodobieństwo, że portret ten powstał na zamówienie córki Anny Boleyn i celowo upodabnia matkę do córki. Wizerunek z pierścienia może, lecz nie musi, być portretem Anny Boleyn. Co do szkiców Holbeina – zapewne żaden z nich nie przedstawia Anny, gdyż podpisy dodano znacnie później.

Wspomniany na początku tego artykułu medal, wbrew twierdzeniom wielu historyków, nie został zniszczony na polecenie Henryka VIII. Materiałem, z którego medal wybito jest ołów, który łatwo ulega zniszczeniom. Medal ten jest jedyną godną zaufania indykacją wyglądu Anny Boleyn. Pociągła twarz, wydatne kości policzkowe, lekko wysunięty podbródek i duże usta – to wszystko, na co współcześni Annie zwrócili uwagę. Ponieważ oryginalny portret Anny Boleyn, jeżeli kiedykolwiek powstał, zaginął, dysponujemy jedynie pośmiertnymi wizerunkami. Na najpopularniejszym z nich, Anna jest upodobniona do swej córki, Elżbiety Tudor. Późniejsze wersje tego portretu nadają Annie te same cechy – jasną karnację, wąskie usta, kasztanowe włosy – a więc cechy, które nie były utożsamiane z Anną za jej życia. Jak naprawdę wyglądała Anna Boleyn? Dzisiaj możemy ‘ujrzeć’ Annę w ogólnym zarysie, na podstawie informacji które przetrwały.

Opracowane na podstawie mojej książki „The Daring Truth About Anne Boleyn: Cutting Through The Myth”.

  © Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część tego artykułu nie może zostać umieszczona na innych serwisach, bez uprzedniej zgody Autorki.

Category: Artykuły
You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0 feed. You can leave a response, or trackback from your own site.
19 Responses
  1. KPK says:

    O, wszystko ładnie, pięknie.
    Ale mam kilka uwag.

    Nie mieszałabym posiadania szóstego palca z ewidentnymi cudami natury, które na tyle upośledzały wówczas ludzi (dziś też), że stawali się dziwadłami, czymś w rodzaju stworzeń cyrkowych, których posiadanie pokazywało status. Posiadanie szóstego palca nie predestynuje do bycia zabawką w rodzaju cielaka z dwiema głowami, tyle że ludziego.

    Do tego, jeśli Anna miała dodatkowy paznokieć na małym palcu czy coś w tym rodzaju, to BYŁ TO SZÓSTY PALEC w formie szczątkowej. To znaczy, ze ten naiwniak albo cwany Szwejk POTWIERDZIŁ rewelację Sandersa, chcąc jej nibyż to zaprzeczyć. Większość sześciopalczastych ludzi nie ma wykształconego niemal zupełnie palca, ale właśnie jakieś szczątkowe formy. Co nie zmienia faktu, że mając dwa paznokie na małym palcu lub coś w rodzaju wypustki palczastej, Anna MIAŁA dodatkowy palec. Z punktu widzenia medycyny.
    Błazenada to jest jakaś.

    Medyceusz tylko wobec fanatyków – Czarnych Panter Historii, które rewidują dzieje europejskie w taki właśnie sposób, że na siłę szukają Murzynów i mieszańców wśród elit – albo słabo zorientowanych badaczy mógł być synem Afrykanki. Matka jest znana ze żródeł i był zwykłą włoską wieśniaczką. Do tego szczątki Aleksandra, o czym pewnie nie wiedzą rewizjoniści, były badane! Nie był mieszańcem. Nawet jego włosy nie miały nic wspólnego z typowym owłosieniem Murzynów, Mulatów czy jeszcze bardziej rozwodnionych Afrykanów.

    No i on wyglądał jak typowy Medyceusz. Taka dziwna uroda. Moze to sie wydawac nam murzyńskie i na pewno wtedy nie przydawało uroku, ale nie miało nic wspólnego z odmiennością rasową, choćby w przymieszkach.

    I ostatnia sprawa. Nie zgodzę się z tym, że de Carles nazwał Annę piękną. Wcale nie! On ją okreslił sztampowym tekścikiem, który stosował np. Brantome i inni francuscy dworacy do WSZYSTKICH kobiet. Jak popatrzymy na portrety i przeczytamy prawdziwe opisy tych pań, to się okaże, że za ładne (nawet nie piękne, a raczej urodziwe) uważano może 20% tych “pięknych” z tłumaczenia angielskiego i pierwszego wrazenia, gdy sie nie zna żrodel z epoki. Tak pisali Francuzi. Całość to zupełnie szablonowe okreslenie, które wwalano niemal każdej pani, jak “znakomita dama” albo coś podobego. Do tego nie wolno przywiązywać wagi i traktować jako opisu wyglądu. Bo nim nie jest w żadnym wypadku.

    Nie wiem jednak, czy to oznacza, że Carles zapewne Anny nie widział z bliska. Ze gdyby widział, to by ją inaczej opisał. No, w prywatnym liście by ją inaczej opisał. Bo jednak to zalezy od przekazu, a to, co jest analizowane, to nie była relacja ambasadora czy insza inszość, ale POEMAT będących czyms w rodzaju krwawej, brukowej wręcz historii tragicznej. To warunkuje też takie rzeczy, jak opisy i w ogóle wiarygodność bądź jej brak wielu szczegółów.

  2. Melinda says:

    Bardzo dobry artykuł, jak zwykle! Błędy w tłumaczeniach są niewybaczalne! Jak można posługiwać się tak starymi wydaniami i oczekiwać poklasku za to? Anglicy mnie zadziwiają.

    Świetnie pokazujesz, że to, co ogólnie przyjęte, nie zawsze jest zgodne z prawdą. Rewelacja!

    Co do samego wyglądu Anny, to cóż … Medal nie zachwyca. Ale Anna nie miała przecież zachwycać wszystkich na dworze. Wystarczy, że zachwyciła Henryka VIII.

  3. Vanila says:

    Zastanawia mnie czy naszyjnik z literą ”B”, naprawde istniał i należał do Anny , czy ktoś z jej współczesnych o nim wspominał ?

  4. Sylwia says:

    Melindo, dziękuję :-)

    Vanila, szczegółowo pisałam na temat słynnego naszyjnika Anny w tym artykule:

    http://www.anne-boleyn.com/2012/11/slynny-portret-anny-boleyn-wymyslem-elzbietanskiej-propagandy/

  5. Susannah says:

    Co za wspaniały artykuł. Nigdy nie sądziłam że Anna Boleyn była piękna. Historycy sądzą, że miała w sobie to coś co przyciągało uwagę.

  6. mosthappy says:

    Mam pytanie. Czy za życia Anny pojawiały się informacje o szóstym palcu, zgrubieniu na szyi, bezkształtnej masie ciała którą poroniła itd? Czy podczas procesu wymieniono zarzut parania się czarami na podstawie posiadania tego szóstego palca, pieprzyków? No i pytanie o ambasador że cesarskim… Piszesz że opisał Anne jako starą. Czy jednak kiedykolwiek człowiek ten wyraził się pochlebnie na jej temat? Czy za cos ja pochwalił? Z Twoich slow zrozumiałam, ze nie należy ufać ludziom którzy opisywali ja jako ładna lub piękna gdyż opierali się na tym co o niej krążyło, następnie przetaczasz słowa Pedro Ortiz ktory także jej nie widział. Co zatem sprawiło, ze jego słowa są bardziej prawdopodobne? Od zawsze wiadomo, ze Anna nie była klasyczna pięknością tamtych czasów. Wydaje mi się, ze bardziej pociągała mężczyzn swym charakterem niż wyglądem. Miała w sobie to cos, jak każdy z nas. Wizerunek na medalu nie zachwyca? Porownujac Anne do dzisiejszych standardów gdzie króluje raczej plastik niż naturalność można się zawieść, ważne jest to ze dla Henryka przez kilka lat pozostawała ta najpiękniejszą.

    • Sylwia says:

      Witaj Mosthappy!

      Informacje o szóstym palcu nie pojawiają się w źródłach Annie współczesnych, a przynajmniej nie w tych, które są dostępne. Zgrubienie na szyi zostało wspomniane przez jednego z obserwatorów podczas koronacji. ‘Bezkształtna masa ciała’ jest źle przetłumaczoną frazą z łaciny: w rzeczywistości Anna nie poroniła ani ‘bezkształtnej masy’ ani zdeformowanego płodu. Współczesne źródła mocno sugerują, że Anna cierpiała na ciążę urojoną w styczniu 1536 r.

      Chapuys kilkakrotnie pochwalił Annę: kiedy spotkali się oko w oko i ambasador musiał się jej pokłonić, doniósł, że Anna była ‘uprzejma’. Gdy donosił o jej procesie napisał, że broniła się elokwentnie. Sądzę, że gdyby było za co Annę chwalić, na pewno raportów byłoby więcej.

      Nie twierdzę, że nie należy ufać tym, którzy Annę opisywali jako ładną. Zwracam uwagę raczej na to, że większość historyków wpada we własną pułapkę twierdząc, że wrogowie Anny opisywali ją niekorzystnie (co nie zawsze jest prawdą) a zapominając, że stronnicy Anny (których z czasem utraciła) opisywali ją korzystnie. Komu wierzyć, komu nie? To zależy co każdy z nas uważa za stosowne.

  7. Melinda says:

    Mosthappy, tak zrozumiałaś ten artykuł? ;-) Pedro Ortiz Anny nie widział ale rozmawiał z człowiekiem który ją widział i to nie raz podczas gdy np. jakiś kronikarz francuski który Anny na oczy nie widział opisał ją jako ‘piękną’ bo sobie założył, że musiała być olśniewająco piękna, inaczej król by na nią nie spojrzał nawet.

    Nie wydaje mi się, żeby chodziło o różnicę w dzisiejszym standardzie urody. Teoretycznie na medalu Anna ma duże piersi więc powinna przypaść do gustu ludziom, którzy stawiają na ‘plastik’ ;-) Taki żarcik, ale na serio: chodziło raczej o symetrię twarzy której u Anny B. brak na medalu. To zawsze symetryczna twarz, i kiedyś i dziś, była uznawana za najpiękniejszą.

  8. Sylwia says:

    A, zapomniałam dodać bo przeoczyłam; szósty palec czy zgrubienie nie było oznaką parania się czarami. Podstawą do oskarżeń o czary było np. podejrzenie o otrucie. Tutaj wiemy, że Anna wielokrotnie groziła publicznie, że pozbędzie się Marii i Katarzyny poprzez otrucie, podczas procesu została oskarżona o otrucie a co za tym idzie – mogła zostać oskarżona również i o czary, chociaż znaczna część dokumentów procesowych zaginęła.

  9. mosthappy says:

    Większość ludzi zgadza się z tym iz Anna nie była piekna, miała jednak cechy, które przyciągały uwagę. Wiadome jest także, ze miała dlugi , nie wyparzony język. Wydaje mi się, ze często najpierw cos powiedziała, a później pomyślała. Moim zdaniem Anna po prostu nie wiedziała, czy nie spodziewała się jak to jest być królowa.nie potrafiła postępować jak Katarzyna Aragońska. Fakt, że ich sytuację były rozne, jednak chcąc, nie chcąc Katarzyna urodziła sie jako księżniczka – inaczej wychowywana, inaczej uczona -trudno sięgnąć po władze, gdy nie jesteś do niej przyuczony. Anna była ofiara, bo nie sprostała wymaganiom króla, była nie wygodna dla jego doradcow, a to co Henryk w niej pokochał, zaczęło go drażnić… Szkoda mi jej.

    • Sylwia says:

      Po częsci się zgadzam. Na pewno Anna nie była przygotowana do roli królowej od urodzenia, tak jak Katarzyna więc trudno się dziwić, że niektórym wymaganiom nie sprostała. Ale sądzę też,że brakowało jej tzw. ‘ogłady’. Na początku Anna miała całkiem sporo grono popleczników – ludzi, którzy liczyli, że z jej pomocą pozbędą się niewygodnych osób z otoczenia króla, np. kardynała Wolseya. Z czasem jednak zaczęła sama – i z tym też większość historyków się zgadza – zrażać do siebie tych, którzy kiedyś jej sprzyjali. Poza tym, Anna zrażała do siebie samego króla, jedynego człowieka na świecie, który stanowił jej ochronę. Nie wiem czy to tylko kwestia niewyparzonego języka – Anna, według mnie, nie miała za grosz instynktu samozachowawczego. Wiadomo, że pewnych rzeczy po prostu nie można było o królu mówić publicznie, a Anna cały czas próbowała go poniżać. Co ją za to spotkało, wiadomo.

    • Melinda says:

      No jasne. Jane Seymour też nie była piękna a Henrykowi się spodobała. Na pewno też miała jakieś cechy które go przyciągnęły… Starkey spekulował, że miała ‘fine enigme’ co łączy się z częściami intymnymi… Może Anna też miała ‘enigme’ ;-)

  10. mosthappy says:

    Swoja droga Jane bardzo mnie interesuje. :-) ona miała instynkt zamozachowawczy. :-)

  11. mosthappy says:

    Uważam, ze była dobrą, pobożną kobieta. Szkoda, ze najczęściej wini się ją za upadek Anny. Miło by było dowiedzieć się o niej czegoś więcej…

    • Sylwia says:

      Na pewno Jane wiedziała jak kreować swój wizerunek. Miała swój udział w upadku Anny, chociaż nie wierzę, że miałaby jakikolwiek udział, gdyby nie została wykorzystana jako narzędzie przez rodzine i stronników.

Leave a Reply to Sylwia Click here to cancel reply.

XHTML: You can use these tags: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>

*

  • Language

  • Archives

    • 2018 (2)
    • 2017 (8)
    • 2016 (7)
    • 2014 (2)
    • 2013 (9)
    • 2012 (22)
    • 2011 (70)
    • 2010 (9)
  • Newsletter

  • Facebook

  • Currently Reading

    ISBN:  9781848945371