Słynny portret Anny Boleyn wymysłem elżbietańskiej propagandy?

Wszyscy doskonale wiemy, że słynny portret Anny Boleyn z National Portrait Gallery, jest kultowym wręcz wizerunkiem drugiej żony Henryka VIII.

Portret ukazuje kobietę o bladej cerze, owalnej twarzy, wąskich ustach, brązowych oczach oraz długiej, powabnej szyi. Nosi modny francuski czepek ozdobiony perłami, czarną suknię z podwójnymi rękawami podbitymi futrem oraz słynny naszyjnik – podwójny sznur pereł, z którego zwisa literka „B”.

Historycy sztuki z National Portrait Gallery orzekli, iż słynny portret Anny Boleyn pochodzi z końca XVI wieku i jest skopiowany z oryginału, do którego Anna Boleyn pozowała za życia. Moim zdaniem jednak, o czym za chwilę się przekonacie, Anna Boleyn nie pozowała do takiego portretu, ponieważ jest on wymysłem elżbietańskiej propagandy.

Istnieją co najmniej trzy portrety Elżbiety I Tudor, które są łudząco podobne do portretu Anny Boleyn z NPG (1). Twarz Elżbiety z portretu zatytułowanego „Królowa Elżbieta z wachlarzem” jest łudząco podobny do twarzy Anny Boleyn z portretu NPG. Wykonałam kilka foto-manipulacji, których efekt jest wręcz powalajacy – twarze Elżbiety i Anny nakładają się na siebie, oraz posiadają dokładnie takie same linie biegnące od nosa do ust, linie pod nosem oraz pod podbródkiem. Wygląda to tak, jakby artysta skopiował twarz z portretu Elżbiety i użył ją jako bazę do portretu Anny Boleyn!

(1) Portrety Elżbiety które zdradzają niezwykłe podobieństwo do portretu Anny Boleyn z NPG.

Portret królowej Elżbiety z wachlarzem powstał pod koniec XVI wieku, a namalował go Marcus Gheeraerts. Z wiarygodnego źródła wiem, że portert Anny Boleyn z NPG został poddany badaniu dendrochronologicznemu (naukowa metoda datowania zabytków zawierających drewno) które potwierdziło, że portret rzeczywiście powstał pod koniec panowania Elżbiety, a więc także i pod koniec wieku XVI. Jest więc wielce prawdpodobne, iż słynny portret Anny Boleyn z NPG wyszedł spod pędzla tego samego artysty (prawdopodobnie Marcusa Gheeraerts’a), który stworzył portret Elżbiety Tudor z wachlarzem, oraz skopiował twarz Elżbiety i użył ją jako bazę do portretu Anny.

Dlaczego uważam, że Anna Boleyn nie pozowała do takiego portretu? Po pierwsze, wygląd Anny z portretu NPG nie przypomina opisów wyglądu Anny, ale co ważniejsze – każdy element stroju służy propagandzie mającej na celu ukazać Annę jako elegancką i wykształconą ‘Protestantkę’. Francuski czepek podkreśla kontynentalną edukację Anny, czarny kolor sukni podkreśla jej ‘protestanckie’ poglądy (czarny był zawsze utożsamiany z Protestantami; nie był to kolor popularny i często spotykany w szesnatastowiecznym ubiorze), a naszyjnik z literką „B” uwypukla dumę z przynależności do klanu Boleynów.

"Królowa Elżbieta z wachlarzem"

Naszyjnik z literką „B” jest najciekawszym elementem portretu i właśnie on dodatkowo utwierdza mnie w przekonaniu, że nie pwostał za życia Anny Boleyn. Naszyjnik z inicjałem „B” nie pasuje do kontekstu epoki w której żyła Anna. Dlaczego? Ponieważ angielska szlachta posługiwała się tytułami, a nie nazwiskami. Dla przykładu – Anna rzadko funkcjonowała na dworze jako ‘panna Boleyn’. Kiedy jej ojciec został mianowany Hrabią Rochford, Anna tytułowana była ‘Anna Rochford’. Od 1532 r., gdy otrzymała tytuł Markizy Pembroke, była znana na dworze jako ‘Milady Anna, Markiza Pembroke’. Przykłady innych arystokratów którzy posługiwali się tytułami a nie nazwiskami to np. Frances Brandon znana jako ‘Lady Dorset’, Charles Brandon znany jako ‘Charles Suffolk’, lub Robert Dudley, znany jako ‘Robert Leicester’. Przykładów można mnożyć.

Czy to przypadek, że po nałożeniu na siebie, twarze wyglądają identycznie?

Gdyby Anna faktycznie pozowała do oryginalnego portretu na podstawie którego powstał NPG, z całą pewnością nie nosiłaby inicjału „B” nawiązującego do jej rodowego nazwiska. Jeżeli już nosiłaby biżuterię z inicjałami, byłaby to  litera „R” – „Regina” („Królowa”), „AR” – „Anna Regina”, lub specione inicjały „HA” – „Henryk” i „Anna”, które to widoczne są na późniejszych kopiach.

Czy to oznacza, że Elżbieta Tudor nigdy nie widziała portretu własnej matki? Możliwe, że właśnie tak było. Możliwe nawet, że poza medalem wybitym w 1534, nie było żadnych innych wizerunków kiedy Anna Boleyn była królową. Dlaczego? Ponieważ nie było zapotrzebowania na portret Anny. Zazwyczaj arystokraci zamawiali portrety władców, aby dodać je swych kolekcji – w ten sposób przetrwało do naszych czasów mnóstwo portretów i miniatur. Anna Boleyn jednak była znienawidzona przez większość szlachty angielskiej, która nie uznawała jej za prawowitą królową. Często też królowie między sobą wymieniali się własnymi portretami – jednak żadne ze światowych potęg nie uznało Anny Boleyn za żonę Henryka i królową Anglii, toteż także zagraniczni władcy nie chcieli posiadac jej portretu w swoich zbiorach.

Elżbieta Tudor stworzyła wyidealizowany wizerunek swej matki i to nie tylko jeżeli chodzi o wygląd. Portret jest tylko jednym z wielu przykładów na sposób działania elżbietańskiej propagandy, mającej na celu wywyższenie Elżbiety i zrehabilitowanie pamięci jej matki.

A co Wy na ten temat sądzicie? Chętnie poznam Wasze opinie.

You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0 feed. You can leave a response, or trackback from your own site.
34 Responses
  1. Magdalena says:

    Ciekawe!
    Anna z portretu rzeczywiście przypomina Elżbietę.
    Zastanawiam się tylko czy Henryk przez te wszystkie lata związku z Anną nie chciał mieć żadnego jej portretu? Czy ona sama nie chciała zostać portretowana np. przez Holbeina?

    • KPK says:

      Raz, dwa, trzy… Sprawdzam, czy dodawanie komentarzy działa ;)

      Anna z portretu nie przypomina Elżbiety, tylko nią jest. Portrety Anny na pewno miał Henryk, raczej właśnie miniatury, ale wiemy, że król znienawidził królową i to zapewne nie dopiero w roku 1536 r., więc mógł tamte pamiątki po prostu zniszczyć, wywalić, etc. Anna mogła sobie chcieć być namalowana przez Holbeina, ale on miał full roboty i jeśli sam król by mu nie zlecił wykonania takiego portretu, to Anna by się musiała obejść smakiem chyba.

  2. Sylwia says:

    Dziękuję :-)

    Na pewno Henryk miał jakiś portrecik Anny, chociażby miniaturę. W jednym z listów dziękował jej za prezent, możliwe że właśnie za wizerunek. Z całą pewnoscią Henryk posiadał portrety Anny w okresie kiedy był w niej bardzo zakochany.

  3. KPK says:

    “Czy to przypadek, że po nałożeniu na siebie, twarze wyglądają identycznie?”

    To nie jest przypadek, tylko celowy zabieg. W taki sposób się sprawdza, czy dana osoba z różnych wizerunków to aby może być jedna i ta sama. Takie fotomontaże – w ślad za policjantami i za antropologami – zaczęto też stosować w badaniach historycznosztucznych.

    To nie jest zwykła kopia jakiegoś starego portretu Anny Boleyn. Zgadzam się w zupełności. Wskazują na to także inne elementy poza tymi, które wychwyciłaś. To jest czysta propaganda. Wręcz perfidna ;)

    Anna jest przebraną Elżbietą. Proto-Elżbietą. Taki wizerunek mógł powstać tylko jako elżbietańska propagandówka – wzór dla lojalnych poddanych, którzy mieli podobne portrety kopiować i wieszać w królewskiej galerii u siebie w chałupie. Ups, w pałacu lub w dworku.

    Pod koniec XVI w. czerń nie była typowa dla protestantów, aczkolwiek była przez wiele wspólnot promowane. Był to też kolor… kontrreformacyjnych do kwadratu Hiszpanów. Rozpowszechniony był również wśród mieszczaństwa. A jest też znany z portretów …. Klaudii. Tylko że ona nosiła go jako żałobny. Może Elżbieta nawiązywała do jakiegoś portretu królowej Klaudii, rzekomej mentorki Anny, który MUSIAŁ się znajdować w zbiorach królewskich. Klaudia wymieniała się bowiem portretami z Katarzyną Aragońską. Wystarczyło dodać kilka elementów i skopiować twarz Elżbiety.

    Voila!

    • Sylwia says:

      Tak, jestem pewna że nawiązywała do Klaudii. Istnieje kilka szkiców Klaudii na których wygląda wręcz jak Anna z NPG. Wszystko tutaj jest elementem propagandowym.

  4. KPK says:

    To niezły kawałek propagandy, ale ja bym go nie łyknęła. Wszystkie rzekome portrety Anny są oparte właśnie na tym obrazie z NPG albo na innym, którego portret z NPG był repliką (obstawiam to drugie).

    Suknia musiała być skopiowana bardzo sprytnie z autentycznego konterfektu jakiejś kobiety z czasów Anny Boleyn. Niekoniecznie angielskiego. Ale musiała być. Nie stworzono ciuszków malowanych od nowa, bo wtedy tak nie potrafiono, a jeśli próbowano, to popełniano niesłychane, śmieszne błędy.

    Pomylono się jednak przy biżuterii i przy fryzurze.

    Przede wszystkim jednak widać, że twarz jest robiona na świeżo i że to nie jest kopia portretu z innego czasu, tylko współczesnego. Wiadomo czyjego ;) Linie, które wychwyciłaś, nie kłamią. Oczy próbowano zmienić i nie wyszło, bo się strasznie skrzywiły, chociaż są na swoim miejscu.

    Mnie tylko śmieszy, że fanki Anny Be za jej najlepszy wizerunek uważają nawet nie ten obraz, a ewidentną, bardzo późną fałszywkę.

  5. KPK says:

    Oooo, czyżbyś pracowała w galerii? ;)
    Widzę, że trafiłam na kolejną z nielicznych osób, które WIDZĄ!

    To jest zrobione pod turystów. Obstawiam drugą połowę XIX w., a nawet przełom XIX i XX w. z ewentualnym przesunięciem kilku dziesiątków lat.

    Bardzo podobny do fałszywki z rzekomą Margaret Beaufort. Taki sam sposób malowania, te same błędy, w tym kostiumologiczne, ten sam sposób upiększania. Tragiczne dziełko. Ale widzisz, ogół kupi to i się cieszy, że to wczesna Anna.

    Chyba nawet tzw. eksperci (nie-eksperci angielscy) to łyknęli. Ale w Anglii ekspertami od portretów z epoki Tudorów są osoby zupełnie nie znające się na malarstwie. Co mnie już naprawdę nie dziwi. Eh!

  6. KPK says:

    Weir, Ives, Starkey, James – kto jeszcze? Tam każdy się wypowiada, a żadna z tych osób nie ma przygotowania. Kupa śmiechu. U nas przynajmniej historycy (zawodowi i amatorzy) trzymają gębusie na kłódkę, a jak mają niejakie pomysły, to grzecznie piszą, że “o tym muszą zadecydować historycy sztuki” vel “trudno mi się wypowiadać, bo nie jestem ekspertem, choć wydaje mi się…”

  7. Magdalena says:

    Elżbietanie byli świetni w propagandzie. Systemy totalitarne mogłyby brać z nich przykład.

    Swoją drogą w czerni, i bieli, gustowała Jane Grey.

    Mam małe pytanie, nie znacie może jakiś książek o Franciszku I po polsku albo angielsku? Jego postać bardzo mnie ostatnio intryguje.

  8. KPK says:

    Magdaleno, a czy już może czytasz książkę Sylwii? ;) No, Ty masz za darmo, mnie ktoś zabuli – już wiem, kto.

    Tak, elżbietańska propaganda była mocna i odniosła skutek. Ciekawa jestem, kto za to odpowiadał. Tak na co dzień.

    Jane Grey gustowała w takich m.in. protestanckich barwach? Z jej pozycją to musiało służyć podkreślaniu skromności czy pobożności, aczkolwiek czarne stroje z materiałów wysokiej jakości do tańszych nie należały.

    Lady Jane musiała wyglądać osobliwie w takich strojach. Skoro miała rude włosy i piwne, a właściwie prawie czerwone oczy, to nie sądzę, że jej te kolory pasowały. Wręcz przeciwnie. Ale to jej rozum był ważny, nie wygląd – dla niej samej i dla otoczenia. I pochodzenie.

    Mnie to bardziej siostra Franciszka interesuje. I inne kobiety z nim spokrewnione. Hm, jakaś biografia króla po polsku… Ciężko będzie.

  9. Sylwia says:

    KPK – nie, nie pracuję w galerii ;-)

    Ciekawe, że ten portret który wisi w Hever, wygląda bardzo współcześnie i nie ma żadnych oznak mijania czasu. Ale kiedyś i w Hever mieli na wystawie zakrwawioną suknię którą Anna rzekomo miała na egzekucji, plus jej rękawiczki ;-) Turystyczne atrakcje.

    Magdaleno – wersję papierową mojej książki będę miała prawdopodobnie w przyszłym tygodniu, wtedy Ci wyślę nagrodę :-)

    Po polsku wątpię żeby o Franciszku było coś sensownego. Ale po angielsku jak najbardziej – R.J. Knecht, Francis I. Na google books jest podgląd. Świetna książka.

    Lady Jane na pewno wyróżniała się w takim ubiorze.

    • Magdalena says:

      Zakrawioną suknię i rękawiczki?! To miał być jakiśn żart? A bloku na którym ścięto Jane Grey czy Katarzynę Howard jeszcze nie znaleźli?

      Wiecie może, który portret Jane Grey jak już o niej mowa, jest najbardziej autentyczny?

      • KPK says:

        Nie ma żadnego autentycznego portretu lady Jane. Po prostu.

        To, o czym tak trąbili, że “znalezisko wielkie”, to bardzo późny wizerunek z lat 90. XVI w. i nie jest zindywidualizowana ta buzia. No i kolor oczu już podmieniony. Lipa! Ktoś MOŻE skopiował postac, ale pozbawił ją już tego, co portret powinien pokazywac.

        Hollar, o którym ostatnio pisała Qudomar, skopiował rysunek Holbeina, który miał przedstawiać młodziutką lady Jane. Znamy też rycinę Magdaleny van der Passe wykonaną według tego samego rysunku. Oczywiście, rysunek zaginął. Ale historycy sądzą, że to nie jest lady Jane, bo była za mała i że podpis identyfikacyjny na rysunku Holbeina był błędny, dodany później.

    • KPK says:

      “KPK – nie, nie pracuję w galerii ”

      Szkoda. Może powinnaś ;)

  10. Magdalena says:

    Nie dostałam jeszcze książki Sylwii, dam znać co sądze jak tylko zacznę czytać.
    Jane Grey chciała pewnie podkreślić swoją purytańską skromność. Mnie szczególnie ciekawiło to, że za Edwarda Elżbieta ubiera się skromnie i prosto, Maria jest tą próżną.

    Nie mam zbytnio nadziei na biografię Franciszka po polsku, może jakby nakręcili jakiś sensacyjny serial, ale po angielsku może coś jest. Francuskiego niestety nie znam.

  11. Sylwia says:

    KPK – “Szkoda. Może powinnaś”

    No może ;-)

    Magdaleno – a ta rękawiczka to na dodatek była sześciopalczasta :D Wiem, że te przedmioty wycofano stosunkowo niedawno, bo dopiero jakieś 20 lat temu.

    Kiedyś nawet topór który znajduje się w Tower był uznany za topór którym ścięto Annę. Pominięto tylko fakt, że Annę ścięto mieczem ;-)

    Na temat Jane Grey polecam tą stronę:
    http://www.somegreymatter.com/
    Historyk pisze porządne artykuły o portretach Jane, a także o jej życiu. Ciekawe.

  12. KPK says:

    A to jest przykład na to, jakie dyrdymały plotą osoby typu śp. Ives

    Malarz to znakomity fachowiec, ale … żyje bite sto lat po podziwianym przez siebie artyście, którego dzieła z pieczołowitością kopiuje. Proszę, jak ZMIENIŁ TWARZ osoby dobrze nam znanej, bo szczęśliwie oryginalny portret Jane Seymour (i jego repliki) się zachował!
    http://www.bonhams.com/auctions/12068/lot/202/
    Czy tak wyglądała Jane Seymour?
    A śp. Ives duby smalone plótł (może nawet zasponsorowany przez właściciela miniaturki), że późna miniatura z wizerunkiem idealizowanym Anny Boleyn to najbardziej autentyczna podobizna królowej. Tak to jest, jak ignorancja kwitnie pod przykrywką profesorskiego tytułu.

  13. KPK says:

    Złośliwie dodając coś jeszcze…
    http://images1.bonhams.com/image?src=Images/live/2005-03/30/7037695-2-2.jpg

    Nie chcę krakać, ale nie wydaje mi się, żeby to mógł być Hollar. Tak upiększana twarzyczka nie jest charakterystyczna dla wieku XVII, tylko dla późniejszych stuleci. Najwcześniej dla końca XVIII w., a wręcz dla XIX w.!

    Datowałabym tę Jane Seymour inaczej i nie przypisywała Hollarowi, ale wtedy poszłaby za o wiele niższą cenę, prawda? ;) Ostrożność nie jest jednak promowana, jak w grę wchodzą duże pieniądze, a i ma się ramkę z ładnie pasującym do teorii napisem :P

  14. KPK says:

    To dalej sprawdzam i nabijam.

    Bardzo wiele portretów z XVI w., o których wiemy, że istniały i to nawet w kilku kopiach, nie dochowało się do naszych czasów. Gusta się zmieniają, potrzeby, a przede wszystkim portrety się starzeją! Jeśli wyrzuci się na strych jakiś obraz, bo już się nie podoba albo było przemeblowanie, to… z reguły koniec pieśni.

    Nie było zapotrzebowania na Annę aż do czasu, gdy Elżbieta – zapewne – zażyczyła sobie dodawanie wizerunku jej matki do galerii władców w domach prywatnych, a może i urzędach. Stąd mamy różne – lepsze lub gorsze – portrety Anny podobne go tego z NPG.

    Rodzina Anny za nią nie przepadała (poza bratem, który żył krótko i potomstwa nie zostawił), więc chociaż to właśnie oni powinni mieć jakieś jej wizerunki, zapewne miniaturowe… to wątpię w taką możliwość. Gdy została królową, dołączenie jej portretu do galerii przodków i krewniaków nobilitowałoby rodzinę… ale przecież nie minęło wiele czasu, a zginęła jako zdrajczyni stanu. Cóż…

  15. qudomar says:

    dlaczego tak bardzo się upieracie, że Anna nie mogła nosić ‘B’ ?
    Może chciała być inna od wszystkich i to nosić? :)

    • KPK says:

      Ona nie chciała być inna niż wszystkie, tylko chciała być królową. Wbrew warunkom. Dlatego robiła wiele, żeby byc correct w takich sprawach, żeby pasować, a nie na odwrót. Co nie udawało jej się do końca w najważniejszych kwestiach, np. genealogicznych.

      A biżuterii nie noszono wtedy tak, jak dziś, że można sobie powiesić wypchaną wiewiórkę na szyi i się popisywać oryginalnością. No i chyba Anna sobie nie potrafiła zaprojektować i wykonać biżuterii, co? Chociaż dziś sporo kobiet potrafi (ale nie z pereł i złota :P )

  16. Sylwia says:

    Qudomar, nikt się nie upiera ;-) Zwracamy uwagę, że ‘B’ jest nieprawidłowe w kontekście epoki w której Anna żyła. Nie noszono inicjałów nazwisk, to jest fakt niezaprzeczalny. A portret ewidentnie jest jest propagandą.

  17. KPK says:

    Kto się upierał poza Sylwią? Bo nie zauważyłam.

    Moim zdaniem to bardzo możliwe, że Anna nosiła cyfrę B – to mi do niej pasuje. Przecież sobie fałszowała genealogię i herb miała z … owsika wzięty. Akurat tam B mogło występować. Oczywiście, zgodnie z konwencją epoki, czyli nie jako nazwisko, ale od ziemi.

    Tylko że to nic by nie dało w związku z tym portretem, bo tu jest ewidentnie twarz Elżbiety i inne elementy, które wskazują na to, że jest to dzieło późne, propagandowe, a nie kopia starego, autentycznego portretu Anny.

  18. KPK says:

    Aaa, jeszcze coś, bo chyba o tym nie napisałam. To, że deska jest z końca XVI w. to pikuś. Dendrochronologicznie ocenia się moment ścięcia drzewa CO DO ROKU. Czy możesz, Sylwio, ujawnić, o jaki dokładnie rok chodzi? Bo nie podaje się w ten sposób datowania, jeśli to wyszło z liczenia słojów i porównywania z modelem. To po pierwsze.

    Po drugie, deska mogła być z roku np. 1596, ale to nie znaczy, że portret został wtedy namalowany. Mógł być malowany i 10 lat później, potem przemalowany, zmyty, naniesiony mógł być inny wizerunek. Widziałaś może zdjęcia WARSTW malowidła? Ktoś z NPG Ci pokazywał?

    Bo mnie dziwią i zawsze dziwiły pewne elementy wizerunku, które zupełnie nie pasują mi do obrazu z końca XVI w. To po trzecie. Fryzura jest jednym z tych elementów. Pasma włosów przy policzkach, tak dokładniej. No i ta koszmarna biżuteria. Z cyfrą B – jest przedziwnie modelowana, bardzo nienaturalnie. Tak nie wyglądały klejnoty renesansowe!!! Sposób malowania pereł jest wręcz szokujący.

    Całość nie jest wedle mojego oglądu niezbyt dużych fotografii dziełem jednolitym. Ale nie widziałam go z bliska. Nie widziałam też fotografii poszczególnych partii, ani fotografii warstw malarskich, ani mikrofotografii. Wiem, ze w NPG badają kolejno portrety z epoki Tudorów, ale jakoś dziwnie się wypowiadają WLASNIE o ikonie Anny. Ktoś tu jakieś lody kręci. Coś tu – mówiąc brutalnie – cuchnie!

  19. KPK says:

    A teraz kolejna niezgoda, bo znów mi wyleciało z głowy, jak pisałam posta.

    To nie jest dzieło Gheeraertsa. Na 100%. Przecież mam oczy na swoim miejscu, przygotowanie historycznosztuczne i widzę. Jak byk! To jest jakaś warsztatowa replika zapewne (ale nie wierzę, że cała fryzura i te perły z B są ówczesne, a jeśli są, to już na 200% nie malował ich pan G. ani nikt z jego uczniów!)

    Moim skromnym zdaniem to nie jest dzieło pana G. ani jego ucznia, tylko co najwyżej replika kopii (sic!) oficjalnego portret stworzonego przez elżbietańskich propagandzistów. Widać to po rozmieszczeniu elementów tzw. liczka :P Wygładzonego maksymalnie, ale wciąż niezbyt urodziwego liczka Elżbiety.

    No i kolejna kwestia, którą na pewno badałaś, jeśli ikoniczny cud z NPG tak przyciągnął Twoją uwagę. JAKA JEST HISTORIA TEGO OBRAZU? Dlaczego tak pozno wypłynął? Jakim cudem na różnych innych, dość starych kopiach nie ma cyfry vel zawieszenia z literą B (już ja wiem, co to mogłoby znaczyć – na pewno nie “Bolena”), ale … AH (“Anna & Henricus”).

    Jakim prawem za najbardziej autentyczny wizerunek Anny uchodziły w XIX w. słodkie wersje malarskie rysunku Holbeina, który nie mógł przedstawić w ten sposób Anny?
    Prosta piłka – Anna nie miała niebieskich oczu, jak urodziwa kobieta z przygotowawczego rysunku Holbeina (pomijam już fakt, że była brzydka).

    Dlaczego rzekome szczątki Anny identyfikowano nie według medalu z 1534 r. (jedyny autentyczny wizerunek królowej) czy według portretu z NPG (haha, to nie może być twarz Anny)??? Czemu za wzór wzięto XVIII-wieczne przeróbki zaginionego obrazu Holbeina, przedstawiającego zupełnie inną kobietę?

    Czyżby WÓWCZAS nie znano jeszcze tego najsłynniejszego przedstawienia z NPG?

  20. Sylwia says:

    KPK, stiudiowałaś może historię sztuki?

    Z tą dendrochronologią, to dość zabawne i ciekawe. Zawsze kiedy mam jakąś teorię, staram się zbierać informacje i opinie specjalistów. Odnośnie tych portretów i fotomontaży też. Napisałam więc do NPG, posłałam moje fotomontaże i grzecznie zapytałam czy moja teoria jest możliwa?
    Pan mi odpisał, że ‘nie widzi podobieństwa’, a nawet jeżeli jakieś jest to jest to ‘naturalne podobieństwo pomiędzy matką a córką’. Napisał też, że portretu nie można poddać dendrochronologii, ponieważ ‘nie nadaje się do takiego typu badania’. Byłam zaskoczona i zszokowana ignorancją tego pana. Może sądził, że ma do czynienia z kimś, kto nie ma pojęcia czym jest dendrochronologia i jak się ją wykonuje?

    Po kilku miesiącach, kiedy moja książka była już prawie zakończona, dowiedziałam się że portret NPG jednak został poddany dendrochronologii. I co się okazało? Okazało się, że portret pochodzi z końca XVI wieku, a dokładne badania zostaną opublikowane gdzies pod koniec roku na stronie NPG.

    Co wiadomo o portrecie NPG – wszystko jest w linku:
    http://www.npg.org.uk/collections/search/portrait/mw00142/Anne-Boleyn

    Dziwne, że jest on owiany taką tajemnica. Nie ma informacji skąd ten portret pochodzi (jakoś go znaleziono, prawda?), kiedy go odnaleziono itp. Przypuszczam, że może to być dość współczesna kopia. Dziwne właśnie, że w 1876 ten portret był kompletnie nieznany! Skoro identyfikowano szczątki Anny i porównywano opisy z dużo późniejszymi kopiami Holbein’a, które nawet nie są wizerunkami Anny!

    Czekam na ‘objawienie’ tych badań na stronie NPG. Zobaczymy, do jakich doszli wniosków.

    • KPK says:

      Widziałam inne wycinki z badań na stronie, ale Annę ominęłam widać, bo portret kiepściutki, chociaż sama twarz i tak najlepiej namalowana.

      Właśnie widzę: http://www.npg.org.uk/assets/images/assets/research/matb/highlights/NPG668_IRR.jpg

      Czyli twarz od razu była tak dziwnie wklejona (CUDZA!) do gotowca z szyją, torsem, strojem i nakryciem głowy. Tak tworzono ten wizerunek – wpierw na rysunku przygotowawczym, oczywiście.

      Faktycznie, twarz tu kompletnie nie pasuje – ani proporcje, ani sposób osadzenia głowy na szyi, włosy mają maskować te różnice, ale nie wyszło, czepek jest nieprawidłowo założony. Gdyby to było kopiowane jako całość z wcześniejszego portretu, to by tak nie wyglądało! Na 100% nie.

      Wyszło tak: http://i.pinger.pl/pgr196/89cf69cb0019e74c4c65a7f7/S7000548-1.JPG

      Tak, to wszystko jest bardzo podejrzane :P Czemu mnie to nie dziwi? Bo ten portret zarabia, hehe. Dlatego.

  21. KPK says:

    Ehehe, darmowa reklama. Słynna Claire pomaga koleżance się promować. I pan Garrecik. Ale po co brać do pomocy Clare? Sama nie umie napisać?

    Pierwsza część artykułu ciekawa, ciekawa, po nerach i oczach daje, aczkolwiek niektóre argumenty zupełnie do mnie nie trafiają. I sposób argumentacji – powoływanie się na zdanie kogoś, a nie na źródło. w ogóle za dużo “a ten powiedział”, “a on zinterpretował”, “a ona objaśniła”. Nie widać, jak jest skonstruowany wywód Sylwii. Szkoda, że jeszcze nie mam książki o tytule muszącym złościć panią Claire. Bo bym sobie sprawdziła, co pisała Sylwia, a co wyciąga Claire z kapelusza.

    Któraś z pań C – ta część się wyraźnie rózni od drugiej – wypisuje litanię bez składu i ładu podawaną do wierzenia przekonanym. A mnie tylko dwie rzeczy z tego zastanawiają i obie napisane post mortem. Nie autora, a Anny. W jakichś celach specjalnych. Nie ma żadnych mocnych dowodów, że Anna w ogole mogła służyć na dworach dwóch ważnych kobiet, gdy nie miała prawa być na nich w ogóle. Z jakiej paki? Bo ktoś w liście napisał o przyjeździe Anny z Francji albo że była dwórką “francuskiej królowej”? (tak nazywano Mary Tudor przecież całe życie) A skąd ktoś te dane wziął? Poza tym czytałam kiedyś LP i to jest dopiero cyrk – to nie są autentyczne slowa, tylko tłumaczenia, interpretacje i parafrazy! Bardzo źle wydane coś a la źródło. W XIX w. No, jak dla mnie to muszę to skonfrontować z książką. Pierwszą część recenzji Claire i Clare. Bo druga odpada na dzień dobry. To wygląda, jakby w ogóle nie odnosiły się do argumentów Sylwii, a MUSIALY być. Na pewno byly. Może za mocne? A może po prostu nie czytały tego rozdzialu do końca i po prostu odbiły piłeczkę Ivesem i Pagetem i kimś tak jeszcze, aha Seargeantem!

    Sylwia, odpowiesz im czy czekasz na poważną debatę? ;)

  22. KPK says:

    Aaa, i są tam ataki osobiste, bardzo brzydkie aluzje i sugerowanie czegoś, a także reklama pana G. oraz coś, co ma przekreślać Sylwię ostatecznie w oczach czytelniczek książek pani Claire, która pisze “real truth”.

    A że to specjalnie rodzynki wciśnięte, to widzę po komentarzach i odpowiedziach autorki strony.

    Dla mnie to dziecinada – żadna debata, poza pierwszymi akapitami. Nie wiem, która to z tandemu osób pisała, ale jak ja bym pisała recenzję, nawet z Besali, to bym omówiła rzetelnie (choc zlosliwe, a moze i chamsko :P ) CALOSC. Wywód cały. Oraz spsób argumentacji, podejscia do zrodel, wykorzystania bibliografii, etc. No i na pewno bym ine wołała kogoś na pomoc i to kogoś, kto nie czytał Besali, za to np. Pociechę i z tego Pociechy wyciaga mi litanię argumentów za czymś. No bo skąd może wiedzieć, jak coś argumentuje Besala? Zapewne zupelnie inaczej i na co innego się powołuje :P

    Bleh! Jestem zniesmaczona nieco.

  23. Kitty says:

    Zgadzam sie z Tobą, Anna tak nie wyglądała. Najbliższy prawdopodobieństwa jest ten portret:
    http://www.smh.com.au/world/anne-boleyn-portrait-facial-recognition-technology-verifies-nidd-hall-image-20150216-13ftef

    Anna jest na nim starsza to fakt, ale w końcu życie dało jej popalić. Pozatym zgadza sie ze szkicem Holbeina młodszego , na którym Anna wg. mnie jest w ciąży.

Leave a Reply to KPK Click here to cancel reply.

XHTML: You can use these tags: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>

*

  • Language

  • Archives

    • 2018 (2)
    • 2017 (8)
    • 2016 (7)
    • 2014 (2)
    • 2013 (9)
    • 2012 (22)
    • 2011 (70)
    • 2010 (9)
  • Newsletter

  • Facebook

  • Currently Reading

    ISBN:  9781848945371