13
Oct 2012
Jak już wiecie, napisałam książkę o Annie Boleyn, która zostanie wydana jesienią tego roku. Z radością uchylam rąbka tajemnicy i zamieszczam okładkę wraz z tytułem:
“The daring truth about Anne Boleyn: cutting through the myth”
Założyłam nową stronę na Facebooku i zapraszam Was do ‘polubienia’ jej abyście byli na bieżąco z aktualnościami: The Daring Truth About Anne Boleyn
Spodziewajcie się wkrótce nowych artykułów i innych, ciekawych informacji odnośnie książki.
Przypominam również o rozdaniu – każdy komentarz który zostawiacie pod nowymi artykułami bierze udział w losowaniu. Osoba którą wylosuję, wygra moją książkę
Z pozdrowieniami,
Sylwia
Category: Anna Boleyn, książka, News, Nowości, The Daring Truth About Anne Boleyn
You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0 feed.
Both comments and pings are currently closed.
54 Responses
Gratuluję! Na FB już skomentowałem, pod poprzednim artykułem o Ivesie również, więc nic innego nie mogę powiedzieć jak to, że czekam na sukces tej pozycji i…sfilmowanie Twojej książki i pokazanie KIM BYŁA PRAWDZIWA ANNA BOLEYN. Pozdrawiam!
Widziałam, dziękuję za komentarze
Na sfilmowanie nie liczę Ale miło by było gdyby książka spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem. Sądząc po reakcji na FB, chyba ma szansę
Sylwia, czemu nie liczysz na sfilmowanie? Chciałbym zobaczyć nowy film, w którym ukażą postać Anny Boleyn jako Annę Boleyn, a nie jej imienniczkę, nie mającą z postacią historyczną nic wspólnego. Swoją drogą już nie mogę się doczekać, aż książka będzie możliwa w sprzedaży, żałuję, że nie ma polskiego tłumaczenia, choć pewnie za jakiś czas się pojawi – Anna Boleyn obecnie jest hmm ‘na czasie’, a inny punkt widzenia – w dodatku pewnie będzie szokujący dla większości – wzbudzi zainteresowanie i być może ktoś zdecyduje się przetłumaczyć. Inną opcją jest…Może już masz na polski ‘przełożone’ albo masz zamiar przełożyć i sama wysłać do wydawnictw? :>
To co napisałam jest inne niż to co pisze w większości historycznych książek, nie jest to na pewno powtarzanie mitów – nie każdemu może się spodobac.
Książka jest w całości po angielsku, nie tłumaczyłam jej na polski. Jeżeli okaże się sukcesem, wtedy otwierają się nowe możliwości i kto wie, może po polsku będzie też dostępna.
Ann, inni historycy jak najbardziej dotarli. Francuzi już w XIX w. się smiali z Boleynki i jej amanta w Calais i mieli zupełnie inne spojrzenie niż Anglicy na całą sprawę okołorozwodową.
Myslę, że chodzi o priprytety. Jest naprawdę mnóstwo ważnych i ciekawych rzeczy w ówczesnej Europie i historyków kontynentalnych pewnie nie interesują zanadto jakieś tam Tudory. Mają o wiele ciekawsze dynastie i zagadnienia kluczowe dla historii “prawdziwej” Europy, a nie antypodów.
Okładla straszna i mnie zniesmacza, ale jak ktoś lubi, to łyknie.
Moim zdaniem tudorowie to ciekawa dynastia, a historia Anglii XVI wieku ma swój urok.
Według mojej opinii należy się skupiać na historii całej europy. Nie ma nieważnych krajów, by poznać wydarzenia gruntownie trzeba orientować się w różnych punktach widzenia.
Renesans to niezwykły czas i żyli wówczas niesamowici ludzie. Szekspir, Leonardo da Vinci… Stwarzają oni niezwykłą atmosferę tego wieku.
Skrót myślowy zastosowałam. Dla mnie też ciekawe jest to, co na obrzeżach tzw. waznych spraw. Ale chodziło mi o to, że jest oczywistą oczywistością, że historycy mają specjalizacje.
1. Nie tylko epoka (np. wczesne średniowiecze),
2. nie tylko zagadnienia szersze (prawne, obyczajowe) lub węższe (pozycja kobiet, magia, górnictwo),
3. ale przede wszystkim terytorium. I tutaj prym wiedzie własny kraj (w dawnych lub obecnych granicach) albo sąsiedzi.
Jeśli zaś historyk np. z Węgier specjalizuje się w zagadnieniach politycznych XVI w., to mogę się założyć, że nie będą go interesować Tudorowie ani Anglia. I to się będzie tyczyć każdego historyka z każdego kraju. Za wyjątkiem np. Hiszpana albo Francuza, ale on się będzie interesował Henrykiem VIII na marginesie A Anną Boleyn prawdopodobnie w ogóle.
Gdyby chodziło o XVIII w., gdy Anglia, a potem Wielka Brytania, grała pierwsze lub drugie skrzypce w europejskim koncercie, to wielu naukowców z kontynentu musiałoby się interesować sprawami Wyspy. Bo nie dałoby się tego omijać. Ale czy dokładniej? Może i tak.
Dla XVI w. Anglia to margines i to w każdej sprawie. Bardzo dobre jest za to to, ze zachowało się mnóstwo archiwów. No i język angielski chyba każdy zna (chociaz może nie ten XVI-wieczny tak do końca). Ale komu się chce grzebać w nie za fajnie opracowanych zbiorach angielskich poza Anglikiem? Dla tego okresu, podkreślam.
Cóż, dla mnie to normalne, że kontynentalni historycy nie zajmują się – poza jakimiś 3% pewnie – Anglią i Tudorami ani Anną Boleyn w szczególności. Oni zajmują się swoimi krajami, ich sąsiadami i obszarami ważnymi dla ówczesnych stosunków politycznych czy kulturalnych (Italia, Rzesza, Francja, Turcja nawet). Za to wśród anglistów nie-historyków będzie to już wyglądać inaczej. Ale nas interesują historycy. Tak samo prawie nikt poza Skandynawami nie będzie się zajmował ichnią historią w XVI w., ale już w XVII czu na początku XVIII w. tak, bo wtedy Szwecja miała wiele do powiedzenia w europejskich sprawach i podbijała sąsiadów.
Rozumiem o co Ci chodzi, ale mnie interesuje właśnie historia nie Polski a innych krajów. Nieraz żałuję, że jest tak mało książek o Franciszku I, historii Włoch.
Poza tym dla amatora to historia Angli jest najlepiej udokumentowana, wiele rzeczy jest w internecie.
Oj, internet jest niesamowity. Siedzę sobie byle gdzie i mogę sprawdzać dokumenty węgierskie (po łacinie, na szczęście).
Tak, szkoda, że w innych językach poza francuskim jest w necie dość mało informacji o Franciszku I. To był wspaniały władca i polityk o niezwykle szerokich horyzontach. Bardzo ciekawy człowiek! Ale od czego są słowniki i translatorek?
Właśnie, o Franciszku jest tak niewiele książek, niestety.
Ann – zadawałam sobie dokładnie takie same pytania jak Ty i przecierałam oczy ze zdumienia że nikt do tego nie doszedł.
Ale prawda jest taka, że Anglia za Tudorów, a już zwłaszcza Anna Boleyn, nie budzą zainteresowania zagranicznych badaczy. A że Anna była Angielką, to Anglicy z niej zrobili swój ‘towar eksportowy’ – może wiedzą o niej to wszystko o czym napisałam, i po prostu o tym milczą żeby nadal mieć swój towar? W końcu Anna Boleyn to biznes turystyczny dzisiaj.
‘Biła’ na pewno nie będę – doceniam szczerość i dociekliwość.
Bardzo Ci dziękuję Ann, za Twoje dobre życzenia
Ładny kolor okładki.
Już nie mogę się doczekać premiery Twojej książki.
Co do kompetencji angielskich historyków; to może oni po prostu uznali, że skoro już tyle napisano na temat tudorów to nie trzeba szukać, ale można obrzeć się na pracy innych?
Fioletowy to mój ulubiony kolor. Ale nasza Szanowna Adminka przedobrzyła z warstwami chcąc uzyskać efekt … to pastisz, prawda?
Jeśli to pastisz, to jest sprytny i należałoby go pochwalić. Co nie znaczy, że mi się podoba.
A mnie bardzo interesuje kwestia “cytatów” czy słów przypisywanych Annie. W różnym filmach pojawiają się słowa, które miała ona wypowiedzieć naprawdę – czy to w Tudorach, czy w Kochanicach Króla, czy innych produkcjach. Zwrócę tutaj uwagę na ‘kłótnię’ Henryka z Anną w 9 odc. 2 sezonu: przez te słowa bije autentyczność, a mi jako widzowi robi się przykro z powodu tej postaci. Czy w Twojej książce są jakieś cytaty, słowa Anny, prócz słynnych powiedzeń (tak będzie, choćby ludzie sarkali; najszczęśliwsza itd.)?
Gratulacje trochę zazdroszczę, że miałas dostęp do tylu róznych żródeł związanych z Anną Mam nadzieję, że książka ukarze się też języku polskim, chociaż pewnie i do tej angielskiej wersji się przymusze.. Bardzo jestm ciekawa jak w końcu opisałaś Annę ponieważ, w którymś swoim artykule pisałaś o pewnych wątpliwościach co do jej osoby. Pzdr i jeszcze raz gratuluje
Czekałam niecierpliwie na te informacje Tytuł jest moim zdaniem idealny Okładka natomiast ma świetną kolorystykę. Jak już wspominałam wiele razy jestem bardzo ciekawa Twojej książki. Zdumiewa mnie to, że wcześniej, biografowie nie zbadali dokładnie WSZYSTKICH dostępnych źródeł. Straszna niekompetencja. No ale cóż. Bardzo interesuje mnie kwestia poruszona przez użytkownika MarcinFar w ostatnim komentarzu, dotycząca cytatów. Także chciałabym poznać Twoją odpowiedź na zadane pytanie
Magdaleno, Dianko, Scarlett – bardzo dziękuję
Magdaleno, całkiem możliwe że jest tak jak piszesz. 90% książek o Annie Boleyn opiera się na pracy innych historyków. Niewielu wzięło się za badania na własną rękę.
MarcinFar – o który serialowy cytat konkretnie chodzi, oglądałam już dawno temu i nie pamiętam.
Co do pozostałych cytatow, to oczywiście – cytowałam wypowiedzi Anny, analizowałam je w kontekście sytuacji w których dane słowa zostały wypowiedziane itp. Także sporo jest wypowiedzi samej Anny.
KPK – tak, P.A. Hamy to jeden z niewielu historyków ‘starej daty’ którzy rzucili zupełnie inne spojrzenie na tą konkretną sprawę (rozwód Henryka VIII z Katarzyną Aragońską), miażdżąc angielskie niewłaściwie wyobrażenia
Sylwio, konkretnie chodzi mi o sytuację (przytoczę z lektorem):
A: Henryku, proszę. Zaklinam na nasze dziecko
H: Zwiodłaś mnie!Nie byłaś czysta gdy cię poślubiałem. Twój ojciec i brat zadbał, żebym nie wiedział.
A: Nie! Pokochałam cię. Pokochałam. I wciąż kocham. Zaklinam cię na to, czym dla siebie byliśmy. Daj mi szansę. ostatnią.
Henryk odchodzi.
Jest to scena, gdy Anna trzyma na rękach Elżbietkę. Gdzieś przeczytałem, chyba nawet na Twojej stronie, że to jest dosłowny cytat, że ktoś wspominał to wydarzenie. nie wiem jak było naprawdę, ale te cytaty są serio ciekawe.
Jeszcze mam pytanie – opisałaś coś szerzej o roli Jane w upadku Anny + o tym synu, który rzekomo zmarł 2 min. po urodzeniu i o ostatnim poronieniu? :> Ciekawość jest zbyt duża, znana jest dokładna data publikacji?
MarcinFar – ten dialog nie jest autentyczny. Pomijając już fakt, że królowa w tak swobodny sposób nie zwracała się do króla gdy istniała możliwość że ktoś ich widzi czy słyszy.
Alexander Alesius który rzekomo był na dworze królewskim w maju 1536 r. pisał Elżbiecie gratulując jej wstąpienia na tron i przywołał sytuację która tą scenę serialową zainspirowała; widział dramatyczne gesty, Annę z Elżbietą na rękach i Henryka spoglądającego na nie z okna swoich komnat, ale o co chodziło nikt nie wie. Podejrzewam że ta sytuacja mogła zostać wymyślona przez Alesiusa – kiedy się przeczyta cały jego list, wiadomo dlaczego
Tak, opisałam upadek Anny i wszystkie aspekty z tym związane. Syn który zmarł 2 MINUTY (?) po porodzie, a gdzie to przeczytałeś? JA o tym pisałam? Nie przypominam sobie.
To już to rozumiem, właśnie coś mi się obiło o to, że ten właśnie świadek powiedział to Elżbiecie za jej czasów dorosłych.
Właśnie o tym synu dziwna sprawa. Wg tego, co jest na Twojej stronie (+ tego, co wyczytałem u innych historyków) Anna w ciąży była trzy razy: 1533 – Elżbieta, 1534 – poronienie, 1536 – poronienie syna. Według informacji zawartych z Wikipedii (źródło marne, ale zawsze sprawdzane) pisze, że:
Henryk, książę Kornwalii
Sierpień / wrzesień 1534
Zmarło w ciągu dwóch minut od urodzenia.
Bezimienny syn
1535
miscarried
Bezimienny syn
29 January 1536
poroniony
Dlatego mnie ciekawiło, skąd się właściwie wzięło to o tym Henryku, przecież skoro miał się urodzić i został mu nadany tytuł książęcy, pewnie zostałoby to gdzieś odnotowany (w przypadku dziecka K. Aragońskiej Henryka, który żył 52 dni jest to odnotowane), a tutaj właśnie ta informacja, którą znalazłem też na jednej angielskiej stronce, nie pamiętam już.
Wikipedia Tam często można odnaleźć bzdury, także nie polecam sugerować się tym co piszą
To jakiś mit, wymyślony przez kogoś komu być możemy pomyliło się z dziećmi Katarzyny Aragońskiej – a kilka martwych dzieci się niestety urodziło.
Anna, poza Elżbietą, nie urodziła żadnego dziecka które zmarło w czasie porodu lub krótko po nim.
Sylwio, masz może gdzieś link do wspomnianego listu, zawsze czytałam tylko ten fragment z Anną i Henrykiem.
Dziwne, że ktokolwiek wówczas by odnotował coś, co pozwoliłoby ustalić czas życia dziecka żywo urodzonego na 2 minuty (mieli zegarki z sekundnikiem czy jak? ). Co więcej, musiałoby w tym czasie zostać nie tylko ochrzczone, ale i zostałby mu nadany tytuł. To jakaś kompletna bzdura!
Dzieci martwo urodzone się nie liczą, brzydko mówiąc – nie mogą dostać imienia ani tytułu. Chociaż powinny zostać pochowane w niepoświęconej ziemi, to królewskie martwiaczki czasem chowało się nawet w kościołach.
Anna Boleyn była w ciązy na pewno raz – zakończyła się sukcesem. O jej wcześniejszych ciążach przed Elżbietą, a nawet urodzonych zdrowych dzieciach krążyły plotki. Po Elżbiecie już nie urodziła żywego dziecka, a te ciąże to mogły być… urojone wręcz, a nie zakończone choćby poronieniem płodu na tyle zaawansowanego, żeby można było określić płeć. Jedno dziecko jest pewne. Reszta jest niepotwierdzona.
Tj. dwie lub trzy ciąże są odnotowane w źródłach. W jednym przypadku może być pomyłka co do datacji. Ale tak naprawdę nie wiadomo, czy Anna na 100% poroniła coś, co było płodem. Nie mamy bowiem informacji z pierwszej ręki. Ot, co.
Także czytałem informację o “francuskim” dziecku Anny, jeżeli myślimy o tym samym (przed przyjazdem do Anglii). Ale tutaj jest popadanie w skrajność, według mnie, co do postaci Anny nie da się być obiektywnym, jest to cholernie trudne. Albo ktoś ją nienawidzi, albo uwielbia – te słowa też wypowiedział chyba jakiś polityk (francuski? ambasador? nie pamiętam już). I tutaj powstaje problem – źródła można różnie interpretować – a poza źródłami są też a) ‘mity’ i ‘historyjki’ powstałe o Annie w trakcie rozwodu królewskiego, po nim i przed jej śmiercią, b) ‘mity’ o “św.” Annie protektorce reformacji, męczennicy itd. To o tym nieślubnym dziecku to raczej plotka – francuski dwór przecież nie słynął z cnoty, więc i ładnie dopasowywał się do historyjki. Kto to wie. Sylwio, przypomniała mi się jeszcze jedna rzecz: poruszasz w książce kwestię Henryka Percy’ego? Dość często o nim się zapomina.
Te dzieci miała miec z Henrykiem po zainicjowaniu romansu. Tj. w Anglii. Pisali o tym w swojej korespondencji niemieccy… protestanci Czyli osoby według Ivesa i spółki jakoby neutralne czy wręcz przyjażnie nastawione do Boleynki.
Czyli wychodziłoby na to, że cała historia Anny to jedna wielka ściema, że tak powiem.
Czytałem co prawda o tym, że Anna, będąc dwórką Klaudii, żony Franciszka, zaszła w ciążę z jakimś mężczyzną (chyba niższym od niej stanem) i Boleynowie zdecydowali się oddać to dziecko chłopskiej, francuskiej rodzinie. Ta ‘informacja’ pojawiała się właśnie od czasu sprawy królewskiego rozwodu z Katarzyną Aragońską.
KPK, masz może jakoś ciekawie to opisane? Przyznam, że o tych dzieciach Anny z Henrykiem nigdy nie słyszałem, nawet przez ucho mi nie przemknęło. Są dostępne w internecie jakieś ciekawe informacje? Pamiętam coś o dzieciach – Sylwia podawała chyba nawet link do strony, w której są opisane kłamstwa (musiałbym poszukać w archiwum) i coś mi się zdaje, że to może być ta strona. Nie wiem, przyznam, że jestem ciekawe po tym, co napisałaś. Co zaś się tyczy tego dworu – mogłabyś rozwinąć? Wg informacji (choć wiemy już, że wiele z nich jest zmitologizowanych), które wyczytałem Anna najpierw służyła Marii, ale po śmierci jej męża, gdy ta wracała do Anglii, Anna została na dworze nowej królowej – tłumaczyło to też późniejszą nienawiść Marii do Anny. Ciekawy jestem, nie powiem.
“Czyli wychodziłoby na to, że cała historia Anny to jedna wielka ściema, że tak powiem.”
Anglików można olać, a trzeba zawierzyć Francuzom.
“Czytałem co prawda o tym, że Anna, będąc dwórką Klaudii, żony Franciszka, zaszła w ciążę z jakimś mężczyzną (chyba niższym od niej stanem) i Boleynowie zdecydowali się oddać to dziecko chłopskiej, francuskiej rodzinie.”
O tym nie słyszałam w ogóle.
“KPK, masz może jakoś ciekawie to opisane? Przyznam, że o tych dzieciach Anny z Henrykiem nigdy nie słyszałem, nawet przez ucho mi nie przemknęło. ”
Ojej, tak na zawołanie to nie podam, bo trafiłam na ten wątek bękarci przez węgierski artykuł o pewnym humaniście, który w swojej łacińskiej korespondencji omawiał takie własnie sprawy. Tenże humanista przez pewien czas mieszkał w Królestwie Węgierskim. to jest na pewno w sieci, ale musiałabym poszukać w swoim przepastnym archiwum na innym kompie. Za dużo czasu by mi to zajęło, a teraz nie mogę. Jak znajdę, to Ci podam.
Anna poza tym raczej nie byłaby na dworze Franciszka, ale Klaudii, a ta słynęła z pobożności.
ale była na francuskim dworze. Cytat ze strony:
“Anna Boleyn została damą dworu nowej królowej.Jak opisuje Antonia Fraser :
‘Anna Boleyn została we Francji przez następne sześć czy siedem lat.
Właściwie stała się Francuzką i tak odnosiłby się do niej dwór angielski,
skłonny do zachwycania się wszystkim co francuskie, od strojów do manier. I
ona też zapałała wielką miłością do wszystkiego co francuskie, nie tylko do
języka, którym mówiła “prosto i dostojnie”, ale też do francuskiej poezji i
muzyki.’
Jak również Fraser podaje, dwór francuski slynął z rozpusty i niemoralnego życia. Sam Franciszek I miał wiele kochanek,w tym siostrę Anny, Marię,którą w późniejszym okresie nazwał ‘swoja angielską klaczą’ oraz ‘kurtyzaną niecną nade wszystkie’. Jaki wpływ ta atmosfera miała na młodą Annę? Jako dama dworu Królowej Klaudii, Anna wszędzie jej towarzyszyła. Klaudia niemal co rok była w ciąży, w związku z tym przebywała z dala od królewskiego dworu. Ponadto była znana ze swoich wysokich norm moralnych, co na pewno wpływało na jej damy dworu. Ostatecznie Klaudia zmarła w 1524 roku, mając zaledwie 24 lata.”
sama Klaudia wpłynęła na jej wychowanie tak jak i Gośka Habsburg, przecież obyła się w świecie, maniery itd.
Frazer nie jest hitoryczką . To typowa Angielka, która nie umie się obchodzić ze żródłami i bazuje na mitach swojej ojczyzny. To od razu do odrzucenia
To samo się tyczy śp. Ivesa Mitomana
Z całym szacunkiem, ale akurat trzeba mieć przygotowanie historyczne, aby napisać książkę, która będzie spełniała kryteria naukowe, a będzie dotyczyła tak odległego okresu. Są jednak historycy (tutaj mówimy o kilku angielskich), którzy takich standardów nie spełniają raz na jakiś czasu lub niemal cały czas w jakimś tekście.
Natomiast popularne książki może pisać każdy. Lepsze lub gorsze. Tylko czy one powinny być źródłem wiedzy dla osoby, która nie chce się dawać wodzić za nos byle komu?
Anglicy do mysiej dziury niech się schowają ze swoimi bzdurami powtarzanymi przez pokolenia
Powoływanie się na Fraser jest bez sensu. Ja się mogłabym tak samo powoływać na Besalę albo Kuchowicza, a nie na źrodła archowalne. To nie jest potwierdzenie FAKTU
Anna mogła bywać na dworze, ale ta reszta z Fraser to są rzeczy wyssane z palca.
No i królowa nie ma obowiązku usuwania się z dworu, “bo jest w ciąży” – to jakiś żart. Fraser nie wie najwyraźniej kim była Klaudia i powtarza jakieś angielskie głupotki. Żeby sprawdzić, kim była Klaudia, jakie miała dwórki, czym się zajmowała i jaka była, to trzeba czytać porządne książki Francuzów. U nich Fraser wiele by nie ugrała
Strasznie ciekawe jest to co tu piszecie! Czyli wychodziłoby, że te wciąż powtarzane w wielu pozycjach dotyczących Tudorów za panowania Henia VIII informacje o długim pobycie Anny na francuskim dworze to kłamstwa? Czytam teraz Sześć Żon… Starkeya i tam też jest o tym wspomniane. Ciekawa jestem ile jeszcze nowych informacji obalających różnorakie mity wyjdzie na światło dzienne
“Ciekawa jestem ile jeszcze nowych informacji obalających różnorakie mity wyjdzie na światło dzienne”
Ja jestem ciekawa, co ujawnia Sylwia. Bo mnie się w oczy rzuciło tylko kilka podstawowych kłamstw o AB. Ta pani mnie nie interesuje, więc to tak przy okazji. Ale Sylwia bada AB od kilku lat co najmniej, więc to ona powinna odkryć wiele takich zakłamań. Hello, Sylwio, jesteś tu, Admino?
KPK – ”Ja jestem ciekawa, co ujawnia Sylwia.”
To poczekaj na książkę Już niedługo.
MarcinFar – poinformuję o dacie premiery już wkrótce
Starkey pisze bardzo ciekawie, ogólnie polecam jego książkę bo dużo jest ciekawostek
Wiem, że to brednie, ale Anglicy właśnie takie bzdury ciągle powielają za … nawet nie wiem kim.
To nie tylko ich przypadlosc. W kazdym kraju są takie “prawdy”, które po zajrzeniu do archowów okazują się wyssanymi z palca bzdurami. Albo chamską propagandą.
KPK, czyli właściwie obecnie, na dzień dzisiejszy, żadna książka, która porusza temat Anny Boleyn jest fantastyczno-baśniowa? Kurczę, coraz bardziej jestem ciekawy książki Sylwii, bo mój obraz dot. AB wtedy z pewnością ulegnie zmianie.
KPK – tak prywatnie, jakim okresem się interesujesz i jakim krajem? :> Potrzebowałbym z kimś wymienić spostrzeżenia na temat Poniatowskiego i jego czasów, a mało jest konkretnych osób, które wiedzą, co mówią. : )
Czyli Anglicy zmyślili to, że Anna była na dworze Klaudii? :O Aż w to nie wierzę, bo to tak utkwiło w pamięci, że ‘panna Boleyn po powrocie od królowej Klaudii zdała się być bardziej oczytaną, dowcipną, wręcz Francuzką”. Jestem w szoku. :O Sylwia, znana jest data premiery? :> Taka konkretna?
Nie, nie każda książka jest baśniowa, ale wiele rzeczy w tych pozycjach angielskich jest po prostu wymysłami powtarzanymi przez pokolenia. To normalne, jak się nie znajdzie w danym kraju ktoś, kto przysiądzie fałdów i nie zburzy mitycznych zamków stawianych dawno temu na lodzie. W Polsce wiele spraw się tak odmitologizowuje, wiele postaci. W Anglii też kiedyś się to powinno stać, ale kiedy? Może dopiero cudzoziemiec zburzyłby taki mit?
Prywatnie interesuję się wcześniejszym okresem niż XVI w. i różnymi krajami, bo bardziej mniej kręcą pewne zagadnienia. A Poniatowski to już dla mnie za późne czasy.
Nie wiem, czy Anglicy to zmyślili, czy nie. Ktoś to preparował zapewne, żeby Anna wyszła na wielką damę! Powinni mieć pewne podstawy, ale nie zrobili porządnej kwerendy. Trzeba mieć mocne źródła i nie do podważenia, żeby takie rzeczy wypisywać, a nie przyjmować na wiarę “bo tradycja taka”. U Anny jest za wiele takich tradycji bardzo kiepskiego autoramentu. Dlatego trzeba ryć w źródłach autentycznych, a nie preparowanych i zmienianych, żeby się dokopać do czegoś sensownego. No i czytać trochę, ale nie angielskich pozycji “naukowych” o Annie.
Tak, tutaj się zgadzam – jak na taką opasłą książkę, to naprawdę dobrze się ją czyta. Jest bardzo szczegółowa
Scarlett – to na pewno. Starkey ma fajny styl pisania, czasami sypie anegdotami które przyjemnie się czyta. Ale czasami jest też dość sprośny, zauważył ktoś smaczki?
Starkeya się świetnie czyta, ale ma w sobie coś ze zboczuszka. Faktycznie. I czasem dla efektu, żeby być błyskotliwym, walnie coś niesmacznego albo żenującego.
Sylwio, czy w swojej książce opisałaś dokładnie rodzinę Anny?
”Sylwio, czy w swojej książce opisałaś dokładnie rodzinę Anny?”
Tak, Magdo. Chyba aż nazbyt dokładnie
Scarlett, nie dajmy się zwariować, Anna była we Francji
Attiya – ”nie trzeba być historykiem aby napisać książkę na podstawie dobrych źródeł”
Masz rację. Grunt to te źródła najpierw znaleźć.
Tak tak, wiem, że była, dlatego w tamtych poście napisałam, iż chodzi mi o długi pobyt. Bo ktoś tutaj wspomniał o 6-7 letnim dworkowaniu we Francji, a jeszcze ktoś o tym, ze Anna służyła raczej siostrze Henryka – Marii Tudor przez króki czas jej panowania.
A co do Starkeya – owszem, podczas czyania wyłapałam kilka ‘smaczków’
Attiya, też się uśmiałam z Twoich postów. Więc miło, że obie potrafimy się z siebie uśmiać.
Możesz podać ksiązkę historyczną napisaną przez gospodynię domową, która przeszła przez sito recenzji? WOW.
Nie każdy absolwent musi, ale profesor nauk historycznych powinien. A Ives np. nie pisał.
O to, to!
Ale nie popadajmy w skrajność kolejną, że gospodyni domowa napisze rzetelną pracę naukową! Chyba że wcześniej była uczennicą np. prof. Kriegseisena, Anusika albo Tazbira i miałą przerwę na bycie kurą domową. Albo to genialna samosiejka, która kształci się całe życie (jak należy).
Anne – super, dziękuję za wsparcie
Scarlett – rozumiem
Attiya, pod poprzednim artykułem (“Skąd ta zmiana, czyli co się właściwie stało?”) zostawiłaś kilka komentarzy, w tym jeden w którym opisałaś źródła które o Annie piszą. Tutaj z kolei piszesz : ”czekam na polski przekład, wtedy będę mogła z większą mocą polemizować na temat treści”. Z tego wynika, że nie znasz języka angielskiego na tyle dobrze żeby przeczytać moją książkę, a powołujesz się na kroniki i raporty pisane starą i trudną angielszczyzną. Jak to możliwe, że analizujesz te źródła?
Nie zrozum mnie źle – lubię polemikę na tematy historyczne, ale kiedy prowokujesz dyskusję na temat źródeł, to oczekuję że te źródła sama przeanalizowałaś i wiesz o czym piszesz.
Zanim więc zaczniesz mnie pouczać, tak jak pod wspomnianym artykułem, zajrzyj proszę jeszze raz do źródeł na które tak gorliwie się powołujesz.
Nie zgadzam się Nie ma nic cenniejszego niż krytyczne myślenie, znajomość epoki i sprawiedliwe potraktowanie wszystkich źrodeł (co ułatwia odrzucenie plew na rzecz ziarna).
A “sprawiedliwa ocena postaci” jest akurat najmniej ważna i raczej to domena niespecjalistów. Chyba, że ktoś jest obarczony bezpodstawnie czarną legendą.
No i nie w kategorii zachwytów czy potępienia. Na forach jest na nią miejsce, w rzetelnej publikacji.. bo ja wiem?
Ja bym kupiła, ale gdyby Sylwia mocniej się zareklamowała – tj. dała nam tu nowy artykulik, jak obiecała albo i kilka od razu! Przecież trzeba będzie rzucić grosiwa trochę i to w obcej walucie. A ja musiałabym się przemóc, żeby zapomnieć o okładce
Czekam na nowe arty uchylające rąbka tajemnicy, co JEST w środku. Może spis treści – choć fragmencik?
Bo sześciopalczastego, wyfiokowanego kota w worku trudno mi tak na pniu kupić.
Jak to “już wkrótce”???? Książka ma się ukazać jesienią, a mamy połowę pażdziernika. Niewiele czasu zostało do premiery, więc tym bardziej data publikacji musi już być znana. Oj, Sylwio, nieładnie nas tak na smyczy wodzić!
KPK – Jesień trwa do 22 grudnia, także jest czas